Będziemy pisać tylko o faktach. Opinie zostawiamy Wam. :)
Dziś mamy dla Was porcję informacji związanych z tematem, który budzi sporo kontrowersji, a u nas wręcz wywołuje ciarki na plecach. Mowa o testowaniu kosmetyków na zwierzętach. Obiecaliśmy sobie jednak podejść do tego problemu czysto pragmatycznie, tak aby przedstawić Wam najważniejsze fakty, które będziecie mogli skonfrontować z Waszą wiedzą i wyrobić sobie własne zdanie, a może nawet je zmienić. Najpierw mała dawka faktów w formie graficznej:
Zanim odniesiemy się do najnowszego wydarzenia, czyli naszej chińskiej przygody, chcielibyśmy dodać jeszcze jedną informację, której nie umieściliśmy na osi. Dlaczego? Ponieważ nie jest to punkt w czasie, a sposób myślenia, nierozerwalnie związany z filozofią naszej firmy, wpisany w DNA marki Phenomé. Mówiąc wprost: nie testowaliśmy, nie testujemy i nie będziemy testować kosmetyków na zwierzętach! Integralnym elementem działalności firmy Phenomé są nasze niezachwiane wartości, które staramy się wplatać w każdy z procesów biznesowych. Jesteśmy transparentni i nie mamy nic do ukrycia. Od samego początku chcieliśmy tworzyć kosmetyki, które będą zawierać pierwiastek naszych ideałów, które będą stanowić część tego, co dla nas ważne. Najzwyczajniej w świecie, nie wyobrażamy sobie, żeby jakikolwiek z etapów produkcji czy handlu przyczyniał się do cierpienia zwierząt.
Kosmetyki w Chinach
W powszechnej świadomości istnieje przekonanie, że sprzedaż kosmetyków w Chinach jest równoznaczna z krzywdą zwierząt. Sądzi się, że wszystkie sprzedawane tam kosmetyki muszą przejść obowiązkowe testy na zwierzętach, aby zostać dopuszczone do sprzedaży. Jest to pewnego rodzaju uogólnienie, z perspektywy Phenome bardzo krzywdzące, które wprowadza naszych konsumentów w błąd. Dlatego chcemy Wam to wyjaśnić i rozwiać Wasze wątpliwości, jakoby Phenome, sprzedając kosmetyki na rynku chińskim, kiedykolwiek brało udział w tak barbarzyńskim procederze jak przeprowadzanie testów na zwierzętach.
Jeśli mówimy o sprzedaży hurtowej i detalicznej kosmetyków w Chinach kontynentalnych, to faktycznie zgodnie z prawem chińskim, kosmetyki importowane do Chin muszą przejść testy na zwierzętach. Istnieją jednak rozwiązanie umożliwiające sprzedaż kosmetyków na rynku chińskim zgodnie z zasadą „cruelty-free”. My zdecydowaliśmy się na dwa takie rozwiązania:
- Pierwsze z nich to sprzedaż typu „cross border e-commerce”. W praktyce oznacza to, że indywidualni konsumenci z Chin mają możliwość zakupu naszych kosmetyków poprzez platformy e-commerce, które wspólnie z rządem chińskim nawiązały porozumienie w sprawie handlu transgranicznego. W takim modelu sprzedaży nie obowiązuje wymóg testowania kosmetyków na zwierzętach.
- Drugie rozwiązanie to sprzedaż bezpośrednia na terenie Hongkongu i Makau, gdzie procedura związana z testami na zwierzętach również nie jest wymagana.
Kto jest na liście?
Zarysowaliśmy dla Was już kilka faktów z życia naszej marki, wprowadziliśmy Was w tajemnice dotyczące prowadzenia biznesu w Chinach, a teraz o umiejętności interpretowania informacji znalezionych w sieci. Nie ukrywamy naszego entuzjazmu wobec możliwości, jakie daje nam Internet. Sami czujemy się jego beneficjentami i nie wyobrażamy sobie naszego życia bez dostępu do sieci. Ten wpis nie powstałby, gdyby nie Internet :)
Za sprawą dostępu do Internetu możemy się komunikować i nieustannie wręcz docierać do informacji, również do informacji na temat kosmetyków, ich składu, pochodzenia, skuteczności etc. Internet jako globalne źródło informacji, oprócz niekwestionowanych zalet, ma również swoje wady. Warto je wyłapać i zweryfikować. I tak na przykład listy firm, które nie testują swoich produktów na zwierzętach są nieaktualne i niekompletne, znajdują się tam bowiem przedsiębiorstwa, które zdecydowały się na przejście uciążliwych, czasochłonnych i biurokratycznych procedur gwarantujących certyfikat. Czytając więc te listy, pamiętajmy, że żaden producent kosmetyków w UE nie testuje swoich produktów na zwierzętach, bo jest to nielegalne i barbarzyńskie.